czwartek, 11 lutego 2016

Esej naszej blogerki - Ewy - o bibliotece i czytaniu

Znany polski poeta, o którym uczyłam się na historii,  Mikołaj Rej powiedział
niegdyś takie słowa: „A to miej na pilnej pieczy, abyś czytał, kiedy tylko możesz”. Tak, podstawowa prawda została przekazana Polakom już ponad 500 lat temu, a mimo to nadal wielu z nich, ma problem z zastosowaniem się do tej rady. 

Niektórzy mogą się wykręcać: „Nie mam pieniędzy na kupowanie książek!”, „Są drogie!”, „Muszę wykarmić rodzinę, a nie kupować książki”

Pomijając takie myślenie i zaprezentowaną tam hierarchię wartości, dającą przewagę potrzebom podstawowym nad potrzebami duchowymi, mam
dla takich ludzi bardzo proste rozwiązanie, znane od tysięcy lat, a mianowicie – biblioteki.

Jako uczennica gimnazjum często korzystam z biblioteki – czy to szkolnej czy publicznej.
Nie stać mnie, podobnie jak jakieś 70% polskiego społeczeństwa, na kupowanie każdej lektury szkolnej, więc zawsze je wypożyczam. Jednak biblioteka, to nie tylko obowiązkowe lektury. Sama definicja biblioteki mówi – instytucja kultury, która gromadzi, przechowuje i udostępnia materiały biblioteczne. 

W bibliotece mogę znaleźć również mnóstwo tytułów przeznaczonych dla nastolatków, jak i dla starszych ,  po które sięgam niejednokrotnie, gdy są na topie.

(...)
W bibliotece możemy zobaczyć każde pokolenie – zarówno ludzi starszych,
dorosłych, młodzież,  jak i małe dzieci. Czasami zdarza mi się chodzić do biblioteki publicznej z moją babcią – ona idzie wówczas zwykle na dział z kryminałami, powieściami biograficznymi oraz romansami o niezliczonej ilości tomów. W tym czasie ja myszkuję wśród regałów z powieściami przygodowymi
 i tymi opatrzonymi  etykietką: dla młodzieży. 

Tak mi się wydaje, że nieraz wyglądam niczym mężczyzna z obrazu Carla Spitzwega pt. „Mól książkowy”. 


(https://pl.wikipedia.org/wiki/Carl_Spitzweg#/media/File:Carl_Spitzweg_021.jpg)


Gdy sobie przypomnę, że ja tak jak ten człowiek z obrazu, z fascynacją i
całkowitym oddaniem wpatruję się w książki, przeglądam każdą, biorąc nawet kilka naraz.

Gusty czytelników są różne, składa się na to wiele czynników. Gdy wraz ze znajomymi zaczytuję się w takich książkach , jak: „Igrzyska Śmierci”, „Harry Potter”, „Percy Jackson” czy „Papierowe Miasta”, mój tata pożycza od znajomego trzeci tom „Gry o Tron”, a babcia czyta w zaciszu domowym przy kawie historyczną „Saszeńkę”.

Nic nie jest w stanie opisać szczęścia ze znalezienia książki, której właśnie się
szukało w labiryncie regałów. Wszystkie są idealnie oznaczone i uporządkowane, a ichgrzbiety tylko zachęcają do wyciągnięcia ich z półki. 

Myślę, że biblioteki mają swoich miłośników również wśród młodzieży. W obecnych czasach ludzie, którzy czytają te same książki mogą się łatwiej porozumiewać głównie dzięki Internetowi. Umożliwiają to zarówno
fora czytelników, strony z rysunkami fanów książek. 

Tzw. fanfiction jest teraz niesamowicie popularnym zjawiskiem w internecie. Wierni fani książki potrafią wpleść do historii własne wątki, stworzyć nowe postacie, połączyć postaci w inne grupy, zmienić świat przedstawiony tak, jak chcą, pozostawiając tylko bohaterów – możliwości jest wiele. 

Nie zawsze takie zmiany mi odpowiadają, nie jestem  zwolenniczką fikcji fanowskiej, jeśli zmienia całkowicie przesłanie lektury. Czasami warto przeczytać krótkie opowiadanie fana, który dostrzega w wybranej postaci inną stronę, która w oryginalnym tekście nie była zaznaczona.

Bardzo podoba mi się  inicjatywa mojej szkolnej biblioteki, jaką jest blog
recenzencki. Uczniowie dzielą się na nim krótkimi recenzjami, o książkach, które ostatnio udało im się przeczytać. Stronę tę odwiedzają również internauci z różnych części świata.

Taka praca młodzieży uwrażliwia ich na literaturę i pozwala docenić książki inne niż te, które reklamują się w gablotach dużych księgarni.

W bibliotece można spotkać ludzi o takich samych upodobaniach książkowych.

Sama uwielbiam rozmawiać na temat książek z innymi – dzielić się przeżyciami, chwalić książkę lub na nią narzekać. Biblioteki są idealnymi miejscem na takie klimatyczne

spotkania. O książkach najlepiej przecież rozmawia się wśród książek. Dotyk kartek, ich zapach, zagięte rogi, delikatna struktura okładki i różnorodna szata graficzna – to wszystko czyni samo trzymanie książki w rękach czymś wyjątkowym. Delikatnie ważysz ją w ręce i uświadamiasz sobie, że ktoś włożył w nią mnóstwo  pracy, otwierasz pierwsze strony i czytasz prolog, dedykację czy pierwszy akapit. Może od pierwszych słów wciągnie cię w swój klimat, swój własny świat. A może będziesz musiał chwilę pocierpieć by doznać magii? Papier przyciąga twoje palce – by go trzymać, dotykać i urabiać rogi między
palcami. Czytając na komórce czy czytniku nie masz tej możliwości – czujesz plastik czy metal, twardy, sztywny, nieelastyczny. Zupełnie inny niż treść książki, która zawiera zawiłości, jest elastyczna, oplata cię  delikatnie, ale z ogromną siłą.

W bibliotece lubię to, że każdy może tam  przyjść. Niestety, nie wszyscy z tego
korzystają. Smutne jest to, że coraz więcej ludzi zapomina,  jaką przygodą może okazać  się czytanie. 

Dane z ubiegłego roku informują, że ponad 6 milionów Polaków nie
przeczytało w ciągu roku żadnej książki, a 10 milionów nie posiada żadnej w domu. 

przecież już Cyceron, ponad 2000 lat temu mawiał, że „izba bez książek jest ciałem bez duszy”. Znaczenie książek – można by o tym pisać godzinami… .  
Jedno jest pewne, dobra książka to najlepszy przyjaciel. 

Jeśli właściwie uda nam się dobrać książki, znajdziemy się w najlepszym towarzystwie. Będziemy obcować z najmądrzejszymi, najznakomitszymi i najszlachetniejszymi charakterami, z dumą i chwałą ludzkości” -

czytamy w książce autorstwa Jostein'a Gaardera i Klausa Hagerupa. 

Czy zdarzyło ci się kiedyś czytać książkę i powoli zakochiwać się w jednej postaci? Czuć, że tworzy się między wami więź? Ile razy pomyślałeś,  czytając : 

Hej! On/Ona jest taki sam/ taka sama jak ja!”. A co się dzieje, gdy po godzinach czytania  zamykasz książkę, siadasz i myślisz?

Nagle czujesz pustkę – bo tęsknisz za nią. Tęsknisz za fikcyjnymi postaciami, które nigdy nie istniały i nigdy nie będę istnieć w twoim świecie ani życiu. I robi cię się smutno,  bo orientujesz się, że często wybrałbyś życie z nimi niż z prawdziwymi ludźmi, którzy otaczają cię na co dzień. To właśnie magia książek – po kilku rozdziałach możesz poczuć więź silniejszą z nieistniejącą postacią niż z osobą, z którą żyłeś przez lata.

Często argumentem nastolatków na pytanie nauczycielki polonistki : „Czemu nie
przeczytałeś lektury?” jest proste i jakże łatwe do wypowiedzenia zdanie: „bo nie rozumiem”. 

Lektury obowiązkowe mają to do siebie, że uczeń nie ma najmniejszej ochoty,
by ją przeczytać – bo ..  jest stara, bo ... to klasyka, bo ... język dziwny, a do tego czasem jest (o zgrozo!) pisana wierszem.
 Jednak, jak mówił Tadeusz Boy Żeleński „arcydzieła minionych epok mają to do siebie, iż trzeba się nauczyć je czytać”. 

Uważam ,że każda książka ma wartość i każdą warto przeczytać, nawet te, a  zwłaszcza te, które są zapisane jako obowiązkowe. Przeciętny uczeń gimnazjum - niewyrobiony czytelnik  idzie do szkolnej biblioteki, by poprosić panią bibliotekarz o znalezienie „Krzyżaków” czy „Dziadów”.

Najczęściej jest to jedyna chwila, w której można takiego ucznia zobaczyć w bibliotece.

Zmiana statusu na facebooku, dodanie nowego zdjęcia na instagram – to wszystko jestważniejsze niż chodzenie do zakurzonej biblioteki! Tacy ludzie nawet nie wiedzą ile tracą...

Bibliotekarki i bibliotekarze są często bardzo życzliwymi ludźmi posiadającymi
ogromną wiedzę o literaturze, ale również o ludziach. Przyjemna pogawędka z
bibliotekarzem zawsze pomaga w odnalezieniu książki czy też w samym wyborze. W bibliotekach szkolnych, bibliotekarki muszą dawać sobie radę zarówno z młodszymi dziećmi, jak i nastolatkami, a obie te grupy wiekowe mają czasami problemy z zastosowaniem się do pewnych zasad panujących w bibliotece takich, np. jak zachowanie ciszy. Do tego zarządzają organizacją życia w bibliotece – spotkania z autorami książek są naprawdę wielkim wydarzeniem dla wiernych czytelników. 

Bardzo miło wspominam moje spotkanie z Joanną Olech, podczas którego mogłam poznać jej odczucia odnośnie książek, jak również poznać ją jako człowieka. 
Z kolei na spotkaniu z Rafałem Kosikiem zdobyłam autograf na moim egzemplarzu „Felixa, Neta i Niki”. 

Widzę jak w moim gimnazjum na barkach bibliotekarzy spoczywa również obowiązek  organizowania gier dla dzieci i młodzieży. Są to zarówno quizy, jak i proste zadania czy zabawy, które uwrażliwiają młodych na literaturę i zachęcają do sięgnięcia po książkę. Niezwykle lubię takie wydarzenia, bo pokazują , że biblioteka, wbrew powszechnemu przekonaniu, nie jest nudnym i drętwym miejscem. 
Zarówno ja, jak i moje koleżanki i koledzy z klasy kochamy siedzieć w bibliotece, odrabiać tam czasem naprędce zadania, o których zapomnieliśmy
czy po prostu możemy usiąść w cichym pomieszczeniu (a przynajmniej nieco cichszym niż korytarze szkolne) i tam wyciszyć się , skupić, pomyśleć co dalej .. 

Każdy człowiek ma inną wizję przyszłości, ale jednego jestem pewna – nie wyobrażam sobie świata, w którym mogłoby nie być bibliotek. Człowiek zawsze będzie potrzebował wiedzy, bez względu na to w jakim miejscu w społeczeństwie się znajdzie. Dlatego właśnie biblioteki powinny okazać się nieśmiertelne. Biblioteka znosi różnice między bogatymi a biednymi. Czyż to nie wystarczający powód, by wierzyć w jej pewną przyszłość?

Ewa, uczennica kl. 3 gimnazjum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz