sobota, 12 października 2013

Will Hill – „Departament 19”

UWAGA! Poniższa recenzja może zawierać śladowe ilości tajemnic 
fabuły.

   Zawsze najtrudniej jest zacząć. Nie tylko z recenzją – ogólnie z każdą rzeczą. Pomyślcie jaki byłby pierwszy krok…

   "Departament 19" powszechnie uznany za debiut Will Hill’a jest wyjątkową książką – może nie taką jak „Szare Śniegi Syberii” (Ruta Sepetys), ale jest i to muszę przyznać. 

   Departament 19, inaczej Czarny Filtr według autora jest organizacją, która „secretly saving you from vampires since 1892” (cytat z angielskiego wydania książki).

  Tym razem wyjątkowo zacznę od zalet; największą z nich są dobrze napisane postaci. Naprawdę za to jestem w stanie przeboleć wszystkie wady. W końcu się doczekałam tego, że czarny charakter jest krwiożerczą bestią, a nie jakimś Edward’em Cullen’em z Emo podejściem do życia, którym zaraził 
się od Loki’ego. Tak właśnie powinien wyglądać w każdej książce, a nie jak wspomniany powyżej błyszczący od żelu Emo laluś. 

 W recenzji chciałabym też nadmienić słówko o moich ulubionych bohaterach – otóż oni prawie zawsze umierają (np. Snape [Harry Potter], Steve Campo [Battlefield 3], Gregory Fisher [Szkoła wdzięku], Akkarin [Trylogia Czarnego Maga], itd.).
 Przewidziałam, że również w tym utworze literackim umrze bohater, więc wybrałam dwóch: Thomas’a Morris’a i Henry’ego Seward’a. 

Uznajcie więc powyższy akapit za wstęp do fabuły, gdyż w momencie, w którym poznajemy Thomasa już prawie każdy wie, że ukrywa jakiś ciekawy sekret. Jak się później okazało ktoś włamał się do systemu departamentu i bez pozostawienia śladów pobrał informacje na temat obecnego położenia 
szczątków Drakuli.

Zgadnijcie, kto w Czarnym filtrze sprawuję pieczę nad siecią organizacji i może usuwać wszystkie ślady? 



Jeżeli wybraliście Thomasa to myślimy podobnie. 

   Wypadałoby napisać coś o głównym bohaterze, który jest dość specyficzny jak na zwykłego szesnastolatka. Otóż lubi wychodzić wcześnie z domu po to, aby zasnąć w parku. Taaaaak – on też, jak i ty rano pomyślał:„tylko pięć minut”, a potem obudził się w nocy.
 Oczywiście istnieje w książce, jakieś tanie wyjaśnienie tego, jakim cudem był w stanie tak długo spać, ale to nie jest zbyt istotne. 

 Jamie (bo tak się nazywa owy szesnastolatek) jest szykanowany przez kolegów z klasy i ogólnie nie za bardzo kontaktuje ze światem. Jeżeli chcecie dowiedzieć się o nim więcej to przeczytajcie Departament 19.

Wady w książce są drobne, więc nie warto nawet o nich wspominać. Pomysł wyjątkowy, wykonanie dobre.

Ocena: 7/10

PS: Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że agenci Czarnego Filtru są podobni do agentów Blackwatch z gry [PROTOTYPE]?     Klaudia

Pięknie dziękuję za przekazanie książki wydawnictwu Nasza Księgarnia.

Książka do wypożyczenia w naszej bibliotece szkolnej.

2 komentarze: