wtorek, 8 stycznia 2013

"Czego uszy nie widzą " A. Tyszka

   
   Czego uszy nie widzą ... Jeśliby mogły, bo... hehe...uszy właściwie to słyszą. Nie wiem...może autorka widzi uszami, albo wpadła na tytuł jedząc obiad w taniej knajpie , gdzie banda podpitych ludzi wymyślała takie sformułowania  Może to jakaś wada genetyczna, gdzie oczy słyszą , a nos przeprowadza fotosyntezę. Może autorka była w innym świecie z jednorożcami na czele i chciała pokazać uszom , gdzie są...Nie no, nabijam się. Wiem, wiem to ukryty przekaz. Nie wziąłem mojej mikrofali do odszyfrowań. Dość o uszach. Czas na recenzję. Let's take a look!


   Po pierwszych stronach stwierdziłem,że nie będę tego czytał. Ale przeczytałem. I wiecie co? To był błąd...DUŻY BŁĄD.

   " Przybycie oschłego i wymagającego dziadka, to dopiero początek kłopotów..."Co, będzie im kazał tańczyć Gangnam Style do makareny? Czy dziadek mógłby być skłonny do czegoś takiego? ZŁY DZIADEK ;_;

   "Potem Zuzia zaczęła wymyślać własne przysłowia typu: Kto ma zdrowe cielę , ten lubi niedzielę".WYBORNE! To ma tyle sensu co "Gdyby kózka kwiecień plecień, to by ślimak pokaż rogi".
Też potrafię walnąć przysłowiem z kosmosu.

   Poszukajmy dobrych stron...

                                          ...

   Fajna czcionka...Tyle zalet. Po chwili czytania , już sufit wydawał mi się ciekawszy.Jest taki biały i ...prosty. Zupełnie jak ta książka. Cała ta kasa co poszła na wydruk, mogła równie dobrze zostać wyrzucona do pyszczków głodnych świnek...Gdybym miał wybór, to wolałbym zalać się gorącym rosołem niż przeczytać tę książkę jeszcze raz.

   Nie mam słów...Nie polecam czytać. Chyba,że ktoś chce poczuć, jak to jest marnować czas.

   Za co by tu dać punkty...Czcionka... Okładka...Może za dobre chęci? Chociaż , kto ją tam, wie...


Ocena 2/10

Dzięki. I pamiętajcie : "Czego uszy nie widzą wtedy kóźka podkuj buty"


Dashy

2 komentarze: